Winnicki piętnuje hipokryzję opozycji. "Po co uprawiać seksizm? Lepiej mówić o kompetencjach"
Wczoraj w ogrodach Pałacu Prezydenckiego odbyła się uroczystość zaprzysiężenia nowych ministrów. Ze względu na obostrzenia związane z epidemią koronawirusa maksymalnie ograniczono liczbę osób, które wzięły udział w wydarzeniu.
– To bardzo podniosła chwila, rekonstrukcja rządu nie jest w naszym państwie codziennością. Ta dzisiejsza piękna pogoda niech przyświeca temu rządowi – mówił prezydent Duda, po zaprzysiężeniu ministrów. – Zjednoczona Prawica bierze w swoje ręce odpowiedzialność za polskie sprawy na najbliższe cztery lata, a być może na dłużej – podkreślił dalej prezydent.
Politykom Koalicji Obywatelskiej i Lewicy nie spodobało się, że w nowym gabinecie Mateusza Morawieckiego znalazła się tylko jednak kobieta. To Marlena Maląg, która stanęła na czele przekształconego ministerstwa rodziny, pracy i polityki społecznej. Polityk z Wielkopolski będzie odtąd kierowała resortem rodziny i polityki społecznej.
Przedstawiciele opozycji zarzucają Zjednoczonej Prawicy brak większej ilości kobiet na ministerialnych stanowiskach. Są zdania, że to kolejny przykład działań rządu mających charakter dyskryminacji ze względu na płeć.
Zarzuty części opozycji skomentował polityk Konfederacji. Robert Winnicki wskazuje na hipokryzję części posłów parlamentu utyskujących na zbyt mała liczbę kobiet w rządzie. Zauważył, że kiedy było ich znacznie więcej (w gabinecie Beaty Szydło) nikt z KO ani Lewicy nie chwalił PiS za tzw, "diversity", czyli zróżnicowanie ze względu na płeć.
"Widzę, że lewica z platformą na wyścigi krytykują nowy skład rządu za to, że w nim tylko jedna kobieta. Dziwne, bo nie słyszałem pochwał kiedy za czasów premier Szydło było ich w rządzie wiele. A tak w ogóle - może by jednak rozmawiać o kompetencjach, zamiast uprawiać seksizm?" – napisał Winnicki.